poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Zanim będzie za późno...pielęgnacja twarzy anti-aging

Przyznaję się bez bicia- mam fioła na punkcie pielęgnacji przeciwko starzeniu się skóry.
Zaraz ktoś powie, że po co dwudziestolatce kosmetyki anti-aging. Że to nie czas. Żebym dała sobie spokój i przywitała pierwsze zmarszczki z radością za kilkanaście lat. Że taka kolej rzeczy, dziewczynko. Życia nie znasz. Wracaj do swojej piaskownicy i lalek Barbie bez cienia zmarszczek.

A ja mówię - lepiej zapobiegać, niż leczyć.
Po pierwsze, żaden kosmetyk nie jest w stanie trwale usunąć powstałych już zmarszczek.
Po drugie, przeciw-zmarszczkowy, sugeruje że powinno się go stosować przeciw zmarszczkom, czyli zanim się pojawią. Tak jak wały przeciw powodziowe buduje się zanim nastąpi powódź, a nie kiedy wszystko już jest zalane. Chyba nie ma osoby, która wierzy, że wały przeciw powodziowe są w stanie zlikwidować powstałą już powódź? Dlaczego więc jest tyle kobiet kupujących kremy przeciwzmarszczkowe, wtedy gdy ich zmarszczek nie da się już nawet zatuszować dobrą tapetą?
Po trzecie, starzenie się to naturalny proces organizmu. Nikt nie próbuje więc walczyć z naturą. Ale jeśli wiemy, jak zrobić, żeby niektórych zmarszczek uniknąć (fotostarzenie) albo odsunąć je choć trochę w czasie, dlaczego nie wykorzystać zdobytej wiedzy, technologii i łatwo dostępnych i niekiedy cenowo przystępnych składników/kosmetyków?

Tak, przyznaję się publicznie, że chcę cieszyć się jak najdłużej młodo wyglądającą cerą. Pewnie nikt się nie dziwi. Zdziwienie się zaczyna, kiedy ludzie widzą czego używam by taką cerę zachować.

Nie znajdziecie tu standardowego zestawu żel-tonik-krem. Za to są antyoksydanty, filtry, kwasy i nawilżacze.

Serum z olejową formą witaminy C (10%) z Biochemii Urody jest jednym z moich ulubionych kosmetyków. Witamina C to jeden z najlepszych wymiataczy wolnych rodników odpowiedzialnych za starzenie się skóry. Kosmetyk działa więc ochronnie, regenerująco, niweluje szkodliwe skutki promieniowania UV, napina, ujędrnia, rozświetla, nawilża, rozjaśnia. Czasem mieszam serum z kwasem hialuronowym 1% ZSK.


Filtr SVR Lysalpha SPF 50 to moje tegoroczne odkrycie. Zachwycam sie jego formułą i konsystencją tak inną jak tylko inna może być od klasycznych preparatów z filtrami. Szkoda, że producent nie deklaruje wskaźnika ochrony anty-UVA, bo to ona się liczy (jeśli nie jesteście w temacie, napomknę tylko że to właśnie promieniowanie UVA odpowiada za fotostarzenie się skóry).

Kolejnym punktem na liście są kwasy hydroksylowe. Polecane głównie do cer trądzikowych, tłustych i zanieczyszczonych, ale robią też karierę dzięki działaniu przeciwzmarszczkowemu (zwłaszcza kwasy PHA). Są stałym punktem mojej pielęgnacji, ale tylko sezonowo.


NAWILŻANIE
Nie przykładam do niego ogromnej wagi. Serum wit.C + hialuronic acid bardzo dobrze nawilża moją skórę. Dodatkowo filtry pośrednio też to robią dzięki tworzeniu warstwy okluzyjnej. Jednak, jeśli widzę, że moja skóra tego potrzebuje, nakładam coś typowo nawilżającego. Zazwyczaj przypadkowego. Ostatnio w kosmetyczce poniewiera się próbka Cetaphilu (Dermoprotektor).


Do oczyszczania skóry preferuję płyny micelarne. Nie lubię mleczek, żelów czy toników. Płyn Garniera spełnia swoje zadanie, poza tym zawiera minimum niezbędnych składników i łagodne detergenty. Na pewno na jednej butelce się nie skończy ;)

Wszystkie wyżej wymienione produkty stosuję regularnie, tzn. na codzień. Oprócz Cetaphilu i kwasów. To jest właśnie kluczowe dla pielęgnacji skoncentrowanej na walce z przedwczesnym starzeniem się skóry- systematyczne używanie filtrów, antyoksydantów itd.


Stara pielęgnacja spod znaku krem-tonik-żel odchodzi do lamusa. Nadchodzi czas świadomej pielęgnacji.